Te słowa usłyszałam od mojej córki kilka tygodni temu.
Siedziałam cicho, bo z młodzieżą różnie bywa. Często zmieniają
zdanie. Ale kiedy po kilku dniach na półkach w jej pokoju,
lalki zostały zamienione na mangi, nendoroidy i figmy
uznałam, że dokonało się. Trochę żałuję, bo to córka wciągnęła
mnie w lalkowanie a teraz zostawia mnie samą.
Tych, którzy po przeczytaniu tytułu pomyśleli, że to moje słowa
uspokajam: NIE zamierzam rezygnować z hobby!!!
Za bardzo się wciągnęłam. Cóż, może rekompensuję sobie
w ten sposób lata dzieciństwa, kiedy ważniejszy od lalek był
dla mnie rower, autka i piłka.
Córka kilka lalek przeznaczyła na sprzedaż, żeby za uzyskane
pieniądze kupić sobie nowe rzeczy. A że żal mi się było
rozstawać z niektórymi lalkami, postanowiłam wspomóc
dziecko finansowo i odkupić kilka panienek.
Pomyślicie może: "Ależ to nie wychowawcze." ale wszystkie
lalki, które odkupiłam córka kupiła za WŁASNE pieniądze,
które ciułała sobie grosik do grosika.
W ten właśnie sposób, stałam się posiadaczką ślicznego
maleństwa o imieniu Evie.
Evie to hybryda. Córka złożyła ją sobie wykorzystując główkę lalki
Little Dal Janice, którą założyła na obitsu 11. Powstał mały, ruchomy,
mieszczący się na dłoni okruszek, który niezmiennie mnie rozczula.
Dziś pokażę Wam zdjęcia z mojego pierwszego spaceru z Evie
oraz z pobytu na plaży, gdzie moja mała dalka, opalała się, kąpała, nurkowała,
puszczała latawce, tylko babki z piasku za nic jej nie wychodziły.
Zapraszam.