Translate

wtorek, 30 października 2018

Sukienki na Halloween


  Tak się złożyło, że Dafne i Rheia dawno nie dostały ode mnie
żadnych nowych ciuszków.
Wszystkie sukienki jakie im zrobiłam rozeszły się po świecie.
Szybciutko wydziergałam im nowe. Nie wiem, czy to wpływ
zbliżającego się Halloween, czy zbieg okoliczności
ale wybrałam na sukienki włóczki w kolorach pomarańczowym i fioletowym.
   Nawet nie wiecie, jak panny się z nich ucieszyły.
Szybko ogarnęły pokoik, zastępując codzienne dekoracje halloweenowymi.
I chociaż ja tego święta nie obchodzę, moje panny tak i są bardzo podekscytowane.















niedziela, 28 października 2018

Wrzosowo mi:)


   Mimo, że lato już się skończyło, zrobiłam letni komplecik dla pullip.
To kolejny z serii sukienek "sierotek", tym razem w kolorze wrzosów.
Miranda dawno nie była na blogu i bardzo prosiła, żeby to ona mogła
zaprezentować sukieneczkę i opaskę do kompletu.
   Na przyszłe wakacje będą "jak znalazł":)






sobota, 20 października 2018

Paola Reina - Cristi


   Do Carli z lumpka dołączyła koleżanka. Przedstawiam Wam Cristi. To moja druga
Paola Reina. Tym razem, kupiona od znajomej z Fb. Razem z laką dostałam śliczne,
oryginalne buciki i moje dziewczynki nie muszą już chodzić bose. Krótko potem
w moje łapki wpadła trzecia Paolka, kupiona na pchlim targu za całe 10 zł ale jeszcze
jej  nie ogarnęłam, dlatego dziś pokażę Wam Cristi, w zrobionej przeze mnie dla niej
sukieneczce. Niezmiennie zachwycają mnie buźki tych lalek. Bardzo chciałabym
mieć jeszcze uśmiechniętą i murzyneczkę. To będzie pełnia szczęścia.









piątek, 12 października 2018

Vaiana : Skarb Oceanu.


  Mimo, że w kalendarzu króluje jesień, to na dworze jeszcze lato w pełni.
Dlatego pomyślałam, że pokażę Wam jeszcze teraz, kolejną sesję z lalką
mojej córki, w moim obiektywie.
   Vaiana (Moana) od Hasbro to jedna z najulubieńszych lalek mojej
latorośli. I wcale się jej nie dziwię, ponieważ lalka jest naprawdę bardzo
ładnie wykonana, idealnie odwzorowuje postać Vaiany, no i te włosy.
Są piękne, gęste i bardzo miękkie. Miłe w dotyku. Ubranko wykonane jest
z dbałością o szczegóły.
   Ja sama jestem zauroczona nie tylko lalką ale i filmem, który oglądałam
z córką niezliczoną ilość razy a piosenki z niego stanowią część naszego
repertuaru w czasie podróży samochodem.
   Zapraszam więc na wyspę Uznam, która to zagrała rolę Motunui,
rodzinnej wyspy Vaiany. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.











piątek, 5 października 2018

Wschód słońca w Siemczynie.


    Pierwszej nocy po przyjeździe do Siemczyna, nie mogłyśmy zbyt dobrze pospać
i razem z Evie obudziłyśmy się, kiedy na dworze było jeszcze ciemno.
   Trzeba Wam wiedzieć, że nocleg miałyśmy zapewniony w Pałacu Siemczyno.
Siemczyno to wieś położona niedaleko Czaplinka i Złocieńca, w malowniczej okolicy
powiatu drawskiego. Jest to naprawdę przepiękna okolica a we wsi
znajduje się barokowy pałac, rodowa siedziba rodziny von Goltz.
    Mimo, że hotel nazywany jest pałacem, tak naprawdę część użytkowa znajduje się
w dawnym folwarku a pałac jest w remoncie i sądząc po tempie prac, jeszcze długo
trzeba nam będzie czekać na zobaczenie go w całej świetności.

Tak wygląda teraz:


Tak ma wyglądać po remoncie:


A tak z kolei, wygląda z zewnątrz baza hotelowa. Może niezbyt imponująco
ale wewnątrz jest naprawdę nieźle. Czysto, przytulnie, jest winda oraz restauracja
z naprawdę pysznymi posiłkami. A śniadanie!!! Godne pałacu. Przepyszne i bogate.


   Wracając do poranka. Skoro świt, wyszłam na spacer po pałacowym lesie,
wyposażona jedynie w aparat w telefonie, dlatego jakość zdjęć nie powala
ale szkoda by było ich nie pokazać. Słońce dopiero przecierało zaspane oczka
a ja nie chciałam używać lampy błyskowej, więc jest jak jest.

    Przy pałacowej sadzawce, spod nóg wyskakiwały nam tysiące małych żabek.


  Idąc laskiem, stwierdziłam, że drzewa rosną w kilku rzędach a więc kiedyś były
posadzone ludzką ręką. Być może była tu jakaś alejka. Może tu był wjazd do
pałacu?







   Idąc dalej natknęłyśmy się na chyba bardzo stare drzewo. Było ogromne
a na dole miało dziuplę,  do której zmieściłoby się kilkoro ludzi. Evie wyglądała
tam jak okruszek. Trzeba się przyjrzeć, żeby ją zobaczyć.








   Tak sobie spacerowałyśmy a słoneczko w tym czasie wstało,
zapowiadając kolejny, ciepły, pełen wrażeń dzień.




   Do zobaczenia:):):)