Translate

niedziela, 16 lipca 2017

Poznajcie Mirandę.


      Miranda, to moja nowa Pullip.
Przybyła do mnie już kilka miesięcy temu.
Kupiłam ją przez internet jako lalkę w "bardzo dobrym stanie".
Na zdjęciu patrzyły na mnie piękne oczka, w których można
było utonąć;)
Panienka miała wiga w kolorze bardzo ciemnego blondu.
Jej buźka zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia,
do tego stopnia, że po prostu musiałam ją mieć.
   O jej historii nie wiem zupełnie nic. Nie wiem, jaki to
model pullip ani kto ją malował.
Zanim jeszcze do mnie przyjechała, czekał już na nią nowy
różowo-fioletowy wig.
Jakoś bardzo lubię dyńki w pastelowej stylizacji.

    Czekałam na nią bardzo niecierpliwie. Każdy dzień
wydawał mi się wiecznością. A kiedy nareszcie przybyła,
moja nowa, wyczekana lalka - "w bardzo dobrym stanie";
na powitanie odpadła jej głowa. Ten problem
musiał nękać ją już wcześniej ponieważ po rozkręceniu
lalki okazało się, że elementy wewnętrzne, trzymające głowę
na miejscu - są pokruszone. Żeby tego było mało, poprzednia
właścicielka, lub jeszcze inna, przykleiła ten element niewłaściwym
klejem, który spowodował skruszenie się gumy na obitsu soft.
Ale nie myślcie, że to koniec defektów.
Panna miała bardzo silne przebarwienia w kolorze czarno-szarym, na gumowych
częściach obitsu. No i jeszcze zapomniałam dodać, że prawa dłoń była kompletnie
luźna.

   Zamiast więc cieszyć się nową dziewczynką, musiałam zabrać
się ostro do pracy, w czym bardzo pomógł mi mąż.
I po ok. 3 miesiącach moja Miranda prezentuje się tak:


  Jest moim trzecim, pastelowym Słoneczkiem w rodzinie.




Dziewczynki bardzo się lubią, choć Fergie trochę się bała,
że Aurelia będzie wolała Mirandę od niej.
Zupełnie niepotrzebnie. Panny tworzą bardzo udane trio.